fbpx

To nie jest odcinek o urządzaniu pokoju dziecięcego. To opowieść o domu (099)

album-art
00:00

W domu dzieci unikają pięknie udekorowanych pokojów zabaw i schematów, które próbujemy im narzucić. Bawią się na schodach, w salonie, w korytarzu. Przestawiają meble i moszczą sobie legowiska (…). Tom Hodgkinson

Odcinek jest zapisem audio pierwszego webinaru pracowni k. Poniżej znajdziesz również wersję video.

Notatki do odcinka

Dom pełen dziecka

Opowieść o domu nr 1

W 1982 roku ukazał się „Dom pełen dziecka“ – mała książeczka napisana przez rodziców dla rodziców. Zawiera porady i podpowiedzi na tematy wszelakie – od urządzania pokoju, przez odżywianie aż po wykroje krawieckie. I choć wiele z porad trąci myszką, to książka porusza jedną ważną kwestię – czy dziecko jest faktycznie pełnoprawnym członkiem rodziny, czy tylko „dodatkiem“, którego obecność zaznacza się jedynie w czterech ścianach jego pokoju.

W czasach, gdy powstała ta książka, pokój dziecięcy był szczytem marzeń. Dziecko, podobnie zresztą jak rodzice, zajmowało jeden z kątów jedynego pokoju. Siłą rzeczy było więc obecne „wszędzie”. Nie zawsze było to pożądane, rodzice często starali się upchnąć wszystkie „dziecięce sprawy“ do tego jednego kącika. Autorzy książki opisują różne reakcje swoich gości, którzy z dezaprobatą lub zdziwieniem patrzyli na „wylewającą się” z kąta obecność dziecka. Szok zaczynał się już przed wejściem – na drzwiach widniała tabliczka (ktoś jeszcze pamięta tabliczki na drzwiach?) z trzema imionami. Później był mały wieszaczek i mały ręcznik w łazience, dziecięce dekoracje na ścianie, specjalne miejsce przy stole, itd. Innymi słowy, cały dom mówił: tu mieszka 3-osobowa rodzina.

Opowieść o domu nr 2

Często podobnie, choć w wielu środowiskach podejście do dziecka uległo diametralnej zmianie. Patrząc na piękne, wystylizowane pokoje dziecięce, idealnie wpisane w charakter mieszkania (nazywam je „pokojami ciążowymi“ – urządzane są w przypływie radości z oczekiwania, zmieszanej ze sporą dawką hormonów; często kompletnie oderwane od realnych potrzeb dziecka i rodziny), można pomyśleć, że dziś dzieci są najszczęśliwsze w historii i niczego więcej im nie potrzeba. Więcej – że powinny to swoje królestwo wielbić i nigdy nie chcieć z niego wychodzić. A później nie możemy się nadziwić, że najlepiej rysuje się przy dużym stole (i to tuż przed obiadem), że zabawki wędrują po całym domu, że najlepsze budowle (te, których ABSOLUTNIE nie można zniszczyć) powstają na głównych ciągach komunikacyjnych. Gdzie popełniliśmy błąd? Co jeszcze powinniśmy zrobić, żeby pokój był dla dziecka bardziej atrakcyjny, piękniejszy, fajniejszy, lepszy? Jakiej magicznej mocy użyć, żeby powstrzymać zabawkowych uciekinierów?

W domu dzieci unikają pięknie udekorowanych pokojów zabaw i schematów, które próbujemy im narzucić. Bawią się na schodach, w salonie, w korytarzu. Przestawiają meble i moszczą sobie legowiska (…).

Powinienem tu przestrzec przed perfekcjonizmem w urządzaniu domu – szczególnie, jeśli są w nim małe dzieci. Możemy włożyć wiele pracy, intelektualnego wysiłku i pieniędzy w jakieś wnętrze tylko po to, by nieznośne dzieciaki natychmiast je zdemolowały.

Zdecydowaliśmy, że odpuścimy sobie wyrafinowany wystrój domu do czasu, gdy dzieci podrosną (dla rodzica na luzie to nadzwyczaj wygodna filozofia, bo oszczędza mu sporo pracy). (…) Zamiast próbować stworzyć dom idealny, cieszmy się domem na luzie.

Tom Hodgkinson The Idle Parent

Opowieść od domu nr 3

Bo o ile nikt nie zaprzeczy, że dziecko jest pełnoprawnym członkiem rodziny (a niektórzy pewnie się oburzą, że w ogóle piszę takie oczywistości), to czasem zdarza się nam zapominać, że te prawa dotyczą również przestrzeni. Jemy w jadalni, śpimy w sypialni, gości przyjmujemy w dużym pokoju, ubrania trzymamy w garderobie, pracujemy w gabinecie… a od naszych dzieci oczekujemy, że wszystkie te funkcje (no, może poza jedzeniem) pomieszczą w jednym pokoju. Tymczasem patrząc na nasze przyzwyczajenia widzimy, że do snu potrzebujemy spokojnego, stonowanego wnętrza, a w ciągu dnia żywe kolory, ulubione rysunki i zdjęcia dodają nam energii. Nasze miejsce pracy może wyglądać różnie w zależności od naszego charakteru – jeden woli czysty minimalizm, ktoś inny ściany pełne inspiracji.

Czy to oznacza, że mamy „oddać“ dzieciom naszą przestrzeń i po prostu nauczyć się omijać wszystkie zabawki, budowle i „materiały budowlane”? Wkrótce okazałoby się przecież, że nie ma tam przestrzeni dla nas. Łatwo popaść w skrajność, szczególnie przy małym dziecku. Przewijak, pieluszki, ubranka, zabawki, maty i dywaniki są wszędzie, a ciągłe sprzątanie to naprawdę ostatnia rzecz, o której myślimy mając w domu małe dziecko. Jak tego uniknąć? Przede wszystkim zastanów się, czego tak naprawdę potrzebujesz. Nie dzieci, teściowa czy sąsiadka. Ty. Jeśli nie przeszkadza Ci bałagan – nie sprzątaj. Jeśli przeszkadza Ci – szukaj rozwiązań, które go zmniejszą. W nagraniu usłyszysz, jak to wygląda u nas.

Jak przenieść plac zabaw do domu? I czy na pewno o to chodzi?

Na nagraniu mówię o tym, dlaczego nie warto powielać sprzętów, które mamy na pobliskim placu zabaw lub w ogrodzie. Gdyby jednak ktoś chciał urządzić sobie plac zabaw w domu to mam kilka rad.

  1. Podziel przestrzeń na strefy
  2. Pamiętaj o zabawach różnego typu
  3. Wykorzystaj to, co masz
  4. Zaproś dzieci do współtworzenia
  5. Zadbaj o bezpieczeństwo (ale nie daj się zwariować)
  6. Pamiętaj o sobie!

Domek na drzewie, lodospad Khumbu i lamperia 2.0, czyli lifehacki do zastosowania od zaraz.

W odcinku opowiadam również o kilku lifehackach – prostych pomysłach do wprowadzenia tu i teraz. Więcej znajdziesz w publikacji (Nie)plac zabaw w domu. 54 szybkie pomysły

#45 domek na drzewie
#39 lamperia 2.0
#28 latający dywan
#07 tkaniny
#05 ruchome meble
#06 strefa nic
#27 WALLed
#14 blat roboczy
#38 haki i haczyki
#46 dekoracje na ścianach
#33 skład materiałów budowlanych

Wersja video

Czyli ta sama opowieść o domu, ale z obrazkami.

Linki

Dom pełen dziecka na portalu Dzieci są ważne
Jak zrobić dziecku plac zabaw w domu? na portalu Dzieci są ważne
Jak urządzić pokój dziecka według największych dziecięcych pedagogów – Montessori, Korczaka, Dunin-Wąsowicz? na portalu Dzieci są ważne
Minimalizm w pokoju dziecka. Czy to jest w ogóle możliwe? na portalu Dzieci są ważne
Wewnętrzne nieplace zabaw na Pinterest
(Nie)plac zabaw w domu. 54 szybkie pomysły
Nie tylko sale zabaw. Wewnętrzne publiczne nieplace zabaw (098)