Chciałam porozmawiać z Oleną Zapolską z bloga Zieleń Do Kwadratu o urządzaniu ogrodu przydomowego i miejskich nieużytkach. Nasza rozmowa zeszła na takie tematy jak śmierć, seks i obfitość :). Rozmawiamy również o przygodzie zwanej przyrodą, o wzajemnym uczeniu się dzieci i rodziców, o wyższości chaszczy nad parkami, o rzeszach turystów z Zachodu i współczesnych trendach. Podajemy kilka porad, jak urządzić dziki ogród przy domu, przedszkolu i szkole. Olena napisała dla nas również obszerny artykuł „Rośliny na placu zabaw”.
Zamiast notatek do odcinka – artykuł Oleny
Rośliny na placu zabaw
Czy pamiętacie, czym bawiliście się w dzieciństwie na dworze? Przyznam szczerze, że w mojej okolicy żadnego placu zabaw w tamtych czasach nie było. Bawiliśmy się wszystkim, co było pod ręką — głównie elementami naturalnymi, takimi, które w dużej mierze pochodzą od roślin. Od patyków, szyszek po czarodziejską zupę z pokrzywy. Rośliny były nieodłącznym elementem zabaw, działały na wyobraźnię i wszystkie zmysły: słuch, węch, dotyk, wzrok, smak. Bywając z dziećmi na typowych osiedlowych placach zabaw, ze smutkiem obserwuję, że obecnie do zabawy służą głównie urządzenia i na nich często skupia się projektant. Roślinne elementy pojawiają się standardowo dwa lub trzy: trawnik, żywopłot wokół (nie zawsze), pojedyncze małe drzewa (nie zawsze). Na tym niestety się to kończy. Najwyższy czas na powrót roślin w miejsca dziecięcej zabawy.
Po co rośliny na placu zabaw?
I tu dochodzimy do najważniejszego na początku pytania: Po co nam rośliny na placu zabaw? Czy nie bezpieczniej i taniej w utrzymaniu byłoby bez nich? Bez podlewania, koszenia, pielenia? Jakie funkcje spełniają, że należy traktować je jako obowiązkowy element wyposażenia każdego placu zabaw?
Oto kilka argumentów (które można wykorzystać w rozmowie z zarządcą terenu):
- dają cień i obniżają temperaturę otoczenia;
- zatrzymują hałas (do 50%) i zanieczyszczenia (do 75%);
- są ,,gąbką”, która wiąże wodę opadową, co przeciwdziała podtopieniom terenu;
- zapobiegają erozji, niszczeniu gleby;
- poprawiają mikroklimat — wzbogacają powietrze w tlen i ujemnie (korzystnie) je jonizują;
- mają działanie bakteriobójcze;
- dobrze dobrane rośliny, np. okrywowe, są tańsze w utrzymaniu niż trawnik;
- nasadzenia podnoszą wartość terenu oraz okolicznych działek;
- redukują stres i poziom agresji;
- podnoszą walory estetyczne miejsca.
Poza powyższymi korzyściami rośliny na placu zabaw służą też bezpośrednio dzieciom. Rozwijają motorykę mniejszą i zmysły. Reprezentują bogactwo kształtów, faktur, kolorów, zapachów, dźwięków i smaków, nie do powtórzenia żadną zabawką. Nie ma dwóch identycznych gałęzi ani liści. Mogą pomóc w rozwijaniu motoryki większej i orientacji w terenie, służą do wspinania lub jako kryjówka. Pobudzają dziecięcą wyobraźnię, bo mogą spełniać różne funkcje. Zerwany liść może być talerzem, składnikiem zupy, pieniądzem, miejscem parkingowym dla autek czy bandażem w zabawie w lekarza. Dostarczają materiału do zabawy, dlatego warto myśleć o nich jak o czymś, co wymaga uzupełniania w miarę potrzeby — tak jak uzupełniamy piasek w piaskownicy.
Ale co najważniejsze, choć może brzmi to górnolotnie, rośliny uczą praw funkcjonowania świata. Wystarczy nawet mimowolna obserwacja ich cyklu życia w ciągu roku, kiedy rozwijają się wiosną, rosną, kwitną, owocują, jesienią pozornie obumierają, żeby w kolejnym roku powtórzyć ten spektakl. Codziennie są inne i reagują na otoczenie oraz nasze działania. Przyciągają zwierzęta, bo są ich pokarmem. Roślin na placu zabaw nie należy traktować w kategoriach dekoracji, ale niezbędnego wyposażenia, bez którego zabawa utraciłaby ważny w dziecięcym rozwoju element.
Rośliny odpowiednie na place zabaw i miejsca zabaw
Wiemy, jakie korzyści dają nam rośliny na placu zabaw. Jakimi zasadami kierować się przy ich doborze?
Najlepiej sadzić rośliny niekłopotliwe i niedrogie. Skoro zgadzamy się na wykorzystywanie ich w celach zabawowych, to musimy liczyć się z faktem, że nawet najodporniejsze mogą zostać z czasem zniszczone. Lepiej więc, żeby podmiana nie nastręczała dużych nakładów pracy czy kosztów.
Rodzime czy obce?
Tam gdzie to możliwe, gatunki rodzime warto traktować priorytetowo, a nieekspansywne gatunki obce jako akcent lub dodatek. Nie warto iść w ekspansywne rośliny obcego pochodzenia. Potrafią opanować i zagłuszyć cały teren oraz pozostałe rośliny, a także przedostawać się do środowiska naturalnego, wyrządzając szkody w okolicznych ekosystemach. Przykłady takich roślin to sumak octowiec, robinia, klon jesionolistny, rdestowiec japoński, nawłoć kanadyjska.
Trzeba pamiętać, że każde miejsce znajduje się w strefie konkretnego siedliska roślinnego i w określonym krajobrazie. Rośliny będą tym dłużej służyć, im lepiej będą dostosowane do stanowiska, w jakim je posadzimy. W zasadzie nie istnieją rośliny uniwersalne na plac zabaw, gdyż place zabaw są zróżnicowane — słoneczne, cieniste, na glebach suchych czy wilgotnych, w różnych częściach Polski, a co za tym idzie, w różnej strefie mrozoodporności. Na placu zabaw na plaży nad Wisłą nie sprawdzą się nasadzenia z róż okrywowych, tak samo jak nasadzenia z wilgociolubnych wierzb ciężko będzie utrzymać w silnie zabudowanym obszarze centrum miasta.
Rośliny alergizujące
Do rozważenia jest kwestia stosowania roślin, których pyłki są silnie alergizujące: brzóz, wierzb, leszczyny. Nie zawsze trzeba z nich rezygnować, gdyż w momencie, kiedy zaczyna się okres intensywnego użytkowania placu zabaw, są już poza sezonem pylenia. Musimy więc zdecydować, czy w danym miejscu dają więcej korzyści, czy problemów.
Rośliny jadalne
Na publicznych miejscach zabaw często też rezygnuje się z sadzenia roślin z owocami jadalnymi, Podyktowane jest to z jednej strony potrzebą sprzątania owoców, które gniją i fermentują, tym samym przyciągając rzesze niezbyt lubianych owadów, w tym os. Z drugiej strony, mogą też przyzwyczajać dzieci do szukania na własną rękę i próbowania owoców innych roślin, co budzi obawy opiekunów. Jeśli jednak mamy do czynienia z wydzielonym miejscem — ogrodem społecznym, miejscem zabaw przy przedszkolu czy domu, gdzie na bieżąco obserwuje się i dba o przestrzeń, to rośliny owocowe są jak najbardziej wskazane. Jedna nieduża jabłoń potrafi zmienić zwykłe podwórko w magiczne miejsce małych odkrywców.
Rośliny pachnące i miododajne
Rośliny miododajne i pachnące lokalizujemy w oddaleniu od obiektów do zabaw, ruchliwych ciągów komunikacyjnych i miejsc na posiłki, żeby zapewnić komfort korzystania z przestrzeni dzieciom i owadom. Przyciągają one bowiem owady zapylające, w tym budzące u niektórych grozę pszczoły czy trzmiele, które należą do owadów dość spokojnych, zajętych swoją pracą. Bardziej ciekawskie są poszukujące pożywienia osy i szerszenie, ale one preferują raczej słodkie owoce, płyny i polowanie na inne owady, nie będą więc bardzo często pojawiać się przy roślinach kwitnących.
Drzewa i krzewy
Zarządcy terenów zabaw mają największy problem z drzewami. Z jednej strony zapewniają cień, z drugiej spadające konary i wykroty mogą stwarzać zagrożenie. Jesienią rośliny liściaste zrzucają liście, a ich sprzątanie stanowi po prostu dodatkową pracę. Rozrastającymi się korzeniami mogą kolidować z infrastrukturą: sieciami, ścieżkami i fundamentami elementów zabawowych. Nie chodzi jednak o to, aby z drzew rezygnować. Ważny jest jednak ich staranny dobór.
W miejscu zabaw sprawdzą się świetnie wszelkie drzewa średnie i niskie, z drobnymi gałęziami, które nie wzbudzają obaw zarządców w kwestii bezpieczeństwa i kosztów pielęgnacji. Spore, istniejące drzewa na placach zabaw, powinny być pod stałym monitoringiem arborysty. W razie potrzeb można założyć wiązania zabezpieczające. Odpadają też wszelkie gatunki o drewnie kruchym i łamliwym: topole, drzewiaste wierzby, klony srebrzyste, klony jesionolistne, bożodrzewy, robinie oraz te gatunki, które mogą wywrócić się z całym systemem korzeniowym, jak świerki pospolite oraz kłujące, sumaki octowce, brzozy. Dodatkowo, nasze rodzime klony czy lipy w pobliżu miejsc zabaw również powinny być monitorowane pod względem zdrowotności, gdyż drewno mają dość miękkie i podatne na próchnienie.
Dobrze dobrane krzewy są idealnymi roślinami na plac zabaw. Są wytrzymałe, bardziej odporne na niszczenie czy zadeptywanie niż rośliny zielne, łatwe w pielęgnacji, zazwyczaj niedrogie. Dzięki bogactwu form, kolorów, faktur i wielkości można zbudować z nich udaną kompozycję z kilkoma piętrami roślinności. Mogą wydzielać mniejsze strefy na placu zabaw, odgradzać wnętrza do odpoczynku lub wręcz przeciwnie — tworzyć labirynt do biegania i zabawy. W naturalny sposób uzupełniają także nasadzenia z bylin.
Byliny, pnącza i rośliny sezonowe
Byliny to rośliny wieloletnie, które nie drewnieją na zimę. Stanowią doskonałe uzupełnienie rabat, są ozdobą wszystkich ogrodów i warto, by nie zabrakło ich w ogrodach zabaw. Byliny są przeważnie tanie, dzięki nim dość szybko możemy stworzyć efekt gotowego ogrodu, zanim podrosną krzewy i drzewa. Łatwo można je uzupełnić, a jeśli rozrosną się za bardzo — ograniczyć czy podzielić, a z podzielonych, rozmnożonych roślin utworzyć kolejną rabatę. Dobrze sprawdzą się w miejscach, gdzie trawnik nie chce rosnąć, np. pod koronami drzew albo po prostu zamiast trawnika, gdyż są tańsze w utrzymaniu. Warto, by w miejscach bardziej narażonych na wydeptywanie, bylinom towarzyszyły bardziej odporne, niskie i średnie krzewy. Byliny można wykorzystać jako obwódki rabat albo bezpośrednio na rabatach. Byliny, dzięki zazwyczaj płytkiemu systemowi korzeniowemu, mogą też rosnąć w miejscach nietypowych — w szczelinach między schodami, wydrążonym pniu, donicach. Można je zastosować nawet na dachach budynków czy garaży.
Pnącza pozwalają otrzymać zieleń w pionie, czyli także tam, gdzie jest na nią niewiele miejsca, zwłaszcza w miastach. Mogą też zapewnić cień czy zaciszne miejsca, jeśli posadzimy je na pergolach lub innych konstrukcjach.
Nie należy się bać także roślin jednorocznych czy sezonowych. Pozwalają na bardzo dużą elastyczność. Jednego roku możemy zrobić domek ze słoneczników, w kolejnym posiać łąkę kwietną i obserwować przylatujące owady.
Rośliny jadalne
Choć stosowanie na samych placach zabaw roślin jadalnych miewa swoich zwolenników i przeciwników, to na pewno sadzenie takich roślin w miejscach specjalnie wyznaczonych jest bardzo dobrym pomysłem. Świadomość, że możemy sami sobie wyprodukować jedzenie, a nie tylko wziąć ze sklepowej półki, jest dla dzieci jednym z cenniejszych doświadczeń. Warto zacząć od kilku roślin łatwych w uprawie, które nie zniechęcą do dalszych prób ogrodniczych.
Chwasty
Dla dzieci nie ma zazwyczaj większego znaczenia, czy dana roślina jest ozdobna, sprowadzona ze szkółki czy jest zwykłym chwastem, który wysiał się przypadkiem. Dlatego nie traktowałabym chwastów jako wrogów na placu zabaw, ale raczej jako naturalne uzupełnienie miejsc, w których inne rośliny nie chcą rosnąć. Problem pojawia się, gdy zaczynają grać pierwsze skrzypce. Chociaż z drugiej strony, czy plac zabaw z samych chwastów nie byłby równie ciekawy dla naszych dzieci? W końcu wiele roślin ozdobnych też kiedyś traktowano jako chwast. Dla zwierząt, zwłaszcza ptaków i owadów, są one podstawowym źródłem pokarmu i bywają o wiele bardziej atrakcyjne i przydatne niż typowe rośliny ogrodowe. Chwasty zwiększają na naszym placu zabaw bioróżnorodność, a to oznacza, że całość przyrodniczej enklawy, którą na nim stworzymy, będzie bardziej stabilna, odporna na niekorzystne warunki czy ataki szkodników i pasożytów.
Nawet jeśli dysponujemy bardzo okrojonym budżetem, to stworzenie na placu zabaw miejsca obserwacji żywej przyrody dla dzieci jest niezwykle proste. Wystarczy fragment terenu wydzielić jako ten, gdzie pozwolimy wyrosnąć dowolnym roślinom. Możemy tam umieścić tabliczkę z informacją, po co powstał taki fragment, a także np. domek dla pożytecznych owadów, takich jak biedronki czy pszczoły murarki (nie żądlą). Do takich pożytecznych chwastów należą m.in.: pokrzywa (czymże bez niej byłaby dziecięca zabawa), mniszek lekarski, jasnota biała, tasznik, babka zwyczajna, stokrotka pospolita i inne.
Rośliny trujące i niebezpieczne
Na końcu parę słów o roślinach, których nie należy stosować. Ze spisu planowanych roślin na pewno wykreślamy wszystkie rośliny trujące, czyli takie, które są atrakcyjne w jakiś sposób dla dzieci, a ich spożycie może się skończyć uszczerbkiem na zdrowiu. Eliminujemy także rośliny niebezpieczne ze względu na długie, ostre ciernie, mogące spowodować poważne rany.
Takich roślin nie należy demonizować i usuwać z terenów zieleni. Lepiej edukować od najmłodszych lat. W naszej florze w najbliższym otoczeniu jest bardzo dużo roślin trujących (silnie i słabo). Ale żeby się nimi zatruć, trzeba naprawdę się postarać i spożyć znaczną ich ilość. Często są twarde, gorzkie lub kłujące. Jednak w miejscach, gdzie przebywają dzieci, które pozwalają sobie na różne eksperymenty, nie powinny się znaleźć nawet rośliny słabo toksyczne. Nie uciekałabym jednak od stosowania roślin kłujących. Jeśli kolce lub ciernie są na tyle małe, że nie stanowią zagrożenia większego niż zadrapanie możemy wykorzystać takie rośliny. Świetnie nadają się na miejsca nieco oddalone czy mniej uczęszczane. Mogą spełniać konkretną funkcję — zniechęcać do przejścia, osłaniać pewne elementy czy inne rośliny.
Największe zagrożenie stanowią rośliny trujące o atrakcyjnych owocach. Szczególnie te słodkie, które mogą wprowadzać w błąd dziecięce zmysły ostrzegawcze. Należy zrezygnować z takich gatunków, jak np. cisy, wawrzynek, bluszcz pospolity, złotokap, trzmielina zwyczajna, ligustr¸ tuja (żywotniki), ostrokrzew, konwalia majowa, wiciokrzew pomorski, suchodrzew pospolity, jałowiec sabiński, wirginijski i pospolity, znaczna część wiosennych roślin cebulowych, zimowit jesienny, śnieguliczka biała, robinia, powojnik, glediczia (iglicznia), ognik.
Plac zabaw z samych roślin
Coraz popularniejsze stają się naturalne place zabaw, które wykorzystują naturalne materiały i najważniejsze naturalne tworzywo, jakim są rośliny. Okazuje się, że jeśli jako podstawowy budulec użyjemy roślin, to miejsce zabaw wcale nie traci na atrakcyjności. Co ciekawsze, zyskuje na wartości — staje się wielofunkcyjną przestrzenią, korelującą z otaczającym ją krajobrazem i środowiskiem przyrodniczym. Łagodzi niekorzystne wpływy środowiska miejskiego na człowieka i klimat, tym samym korzystnie wpływając również na swoje najbliższe otoczenie. Jest miejscem nie tylko dziecięcej zabawy, ale i miejscem odwiedzanym przez zwierzęta. A tym samym — miejscem dla większości dzieci (a nieraz opiekunów) pierwszego bezpiecznego spotkania i poznawania przyrody. Łagodzi tym samym coraz częstsze i bardziej dotkliwe objawy zespołu deficytu przyrody. Zapewniają tę tak ważną „zieloną godzinę” aktywności, niezbędną do prawidłowego, harmonijnego rozwoju każdego dziecka.
Lista roślin
Kliknij tutaj, aby pobrać tabelę roślin polecanych na place zabaw.
Linki
Aga Kozak na Zlocie Latającej Szkoły
Blog Oleny: Zieleń do kwadratu
Grupa Oleny: Mały ogród i balkon
Zespół Deficytu Natury
Łukasz Łuczaj Dziki Ogród ale jaki? — ten ostatni link jest nadprogramowy. Nie mówiłyśmy o tym artykule, bo dowiedziałam się o nim już po naszej rozmowie. Ale myślę, że jest świetnym rozwinięciem poruszanych przez nas tematów.