Co? Jak to NIC? Jak NIC może być tematem kolejnego odcinka podkastu? I to takiego… jubileuszowego? Otóż może i jest bardzo uzasadnione.
Notatki do odcinka
NIC w najlepszym przedszkolu na świecie
Znasz przedszkole zaprojektowane przez Tezuka Architects (jeśli nie, jego opis znajdziesz poniżej)? Podobno to najlepsze przedszkole na świecie. Z mojej perspektywy, czyli architekta krajobrazu, zagospodarowanie terenu wokół przedszkola to jedno wielkie NIC. Nie ma tam ani tradycyjnych urządzeń, typu huśtawki i drabinki, ani elementów charakterystycznych dla ogrodów zabaw, jak wiklinowe szałasy, bujna roślinność itp. Jest duży dach, po którym można biegać i trawnik. Na pierwszy rzut oka tylko tyle. Po dokładniejszej analizie zobaczymy, że z dachu na trawnik można się dostać zjeżdżalnią (tak szybciej), że z dachu wystają drzewa, na które można się wspinać, wokół nich jest siatka, na której można siedzieć, a na trawniku są kraniki z wodą, gdzie można umyć buty lub, jak pokazywał Tezuka na jednym ze zdjęć, wlać wodę do kalosza. Ale nadal to niewiele, prawda?
Co robią dzieci na takim placu zabaw? Z filmików wygląda na to, że głównie biegają. I to z jakim skutkiem! Dzieci uczęszczające do tego przedszkola osiągają lepsze wyniki w bieganiu niż inne. Bieganie, wspinanie i zjeżdżanie – ok, ruch mają zapewniony. A co z innymi zabawami? Okazuje się, że w tym przedszkolu dzieci znacznie częściej inicjują własne zabawy i gry, mimo iż nic i nikt im tego nie sugeruje. Innymi słowy – pusta przestrzeń daje im impuls to stworzenia „czegoś z niczego“. Jest jeszcze jedna kwestia – przez większość roku ściany przedszkola są rozsunięte. Jeśli dzieci mają potrzebę pobawić się zabawkami lub z użyciem jakiegoś sprzętu – po prostu robią to w budynku. Nie muszą powielać tego na zewnątrz.
Podsumowując – w przedszkolu Tezuki NIC oznacza przestrzeń do biegania i idealne tło dla dziecięcej kreatywności.
Po co nam NIC na placu zabaw?
My, architekci mamy pewną przywarę (pewnie nie jedną, ale dziś tylko o tej) – lubimy projektować. Tak bardzo, że chcielibyśmy, żeby wszystko wokół nas było zaprojektowane. Co więcej, tego oczekują od nas klienci. Dlatego, gdy tylko dostaniemy do zrealizowania jakąś przestrzeń od razu wypełniamy ją pomysłami. Bardzo trudno, szczególnie gdy przestrzeń jest niewielka, zaprojektować pustą przestrzeń. Nie boisko, chodnik. Pusty trawnik. Do biegania, do rozłożenia kocyka, miejsce do lepienia bałwana i rzucania się śnieżkami, do zabawy dużymi klockami, chustą animacyjną, przeprowadzenia patykowych warsztatów, do postawienia miski z wodą w upalny dzień. Tu można zorganizować przedstawienie na festynie rodzinnym lub pozwolić dzieciom dowolnie zaaranżować przestrzeń kartonowymi pudłami.
Powyższa lista to tylko wyrywek z całej listy możliwości i pomysłów, które potrzebują takiej wolnej przestrzeni. Nie dotyczy to tylko przedszkoli. Czy nie byłoby przyjemnie, gdyby na placu zabaw pojawił się trawnik na pikniki lub miejsce do turlania piłki (z myślą o młodszych dzieciach, starszym dajmy jednak porządne boisko)?
Naturalne NIC
Jest jeszcze inna forma NIC. Nazywa się NER. To skrót od Naturerfahrungsraum, czyli przestrzeń do odczuwania przyrody. Ale o tym innym razem.
Co robisz? NIC!
Mówimy o pustej przestrzeni, a wspomnieć powinnam jeszcze o tym, jak ważne jest, abyśmy czasami pozwolili dzieciom (i sobie) nie robić NIC. Leżeć na kocu (na tej zielonej trawce) i gapić się w niebo. Siedzieć na ławce i machać nogami. Przyglądać się ślimakom. Ponudzić się. Trochę pojęczą, ale zaraz potem znajdą sobie zajęcie. Nuda wyzwala kreatywność, a nicnierobienie jest bardzo cenną umiejętnością w dzisiejszych czasach.
A jak wygląda Twoje ulubione NICnieROBIENIE? Masz jakąś ulubioną przestrzeń, w której NIC nie ma?
Dodatek – podobno najlepsze przedszkole na świecie
Takaharu Tezuka zaprojektował przedszkole. UNESCO i OECD uznało je za najlepsze przedszkole na świecie. W 2017 r. Tezuka był w Krakowie na Open Eyes Economy Summit.
Wszystko co projektuję zaczyna się w rodzinie
Takaharu Tezuka miał wykład drugiego dnia kongresu. Dokładnie o tej samej godzinie co Zuzanna Skalska. Trudny wybór. Zdecydowałam się na Tezukę, bo jakoś mnie ciągnie do projektantów pracujących ze swoimi żonami. Zawsze zastanawiam się, jak to wygląda u innych, jak dzielą się pracą, jak się dogadują. Znasz jakieś projektujące pary? Poza Eamesami i Hansenami? (Jeśli tak, to proszę o komentarz). Tezuka rozpoczął wykład od pokazania zdjęcie swojej żony Yui. A zaraz potem swoich dzieci. Pokazywał ich zabawy, a także to, jak testują jego projekty. Czyli intuicja mnie nie zmyliła – mamy coś wspólnego :).
Dzieci na dachu
Tezuka miał kiedyś klientów, którzy większość czasu spędzali na dachu. Gdy mieli przebudować dom poprosili o duży dach. Z kuchnią, jadalnią i… prysznicem. Dom stał się dość sławny. Możesz zobaczyć go tutaj. Po jakimś czasie do biura Tezuka Architects zgłosił się dyrektor przedszkola i powiedział – chcę, żebyś zaprojektował taki dach dla 600 dzieci. Przedszkole łamie wiele zasad obowiązujących w budynkach tego typu. Po pierwsze jest za niskie – dyrektor chciał widzieć dzieci biegające po dachu. Po drugie dyrektor chciał zrezygnować z barierek. To akurat nie przeszło. Udało się ich uniknąć wokół drzew. Bo z dachu wystają drzewa. Na poziomie parteru zbudowano miniaturowe atria, do których można wejść, na poziomie dachu wokół drzew rozpięta jest siatka, która chroni przed upadkiem. Przestrzeń wewnątrz przedszkola nie jest podzielona na sale. Dzieci przemieszczają się swobodnie zarówno po budynku, jak i między wnętrzem i zewnętrzem. Ściany budynku od strony wewnętrznego dziedzińca są rozsunięte przez większość roku. Dzieciom nie przeszkadza chłód, ani deszcz. Zmoczone po prostu się przebierają. Dach służy głównie do biegania, choć jest wykorzystywany również jako amfiteatr podczas przedszkolnych uroczystości.
Dżungla
Gdy dawno temu zobaczyłam to przedszkole moją pierwszą myślą było – jak te dzieci nie wariują w takim hałasie. Tezuka tłumaczy to tym, że pochodzimy z dżungli i podpiera się badaniami. W dżungli hałas jest czymś naturalnym – buczenie, huczenie, przekrzykiwanie się małp, skrzeczenie ptaków itd. Cisza w dżungli jest złym objawem, oznacza, że zbliża się drapieżnik. Dzieci doskonale potrafią funkcjonować w hałasie. Podobno, i to dla mnie największe zaskoczenie, również autystyczne. W przedszkolu brakuje również miejsc, w których można się schować. O wiele ważniejsza jest możliwość swobodnego przemieszczania się. Gdy dziecko ma potrzebę odizolowania się – po prostu wychodzi na spacer.
Od razu muszę podkreślić, że powtarzam tylko to co Tezuka mówił na wykładzie i o czym pisał w swojej książce „The Yellow Book”. Nadal mam spore wątpliwości. Uwzględnić należy również ogromne różnice kulturowe. Z drugiej strony gdy obserwuję jak dzieci funkcjonują na co dzień – trudno odmówić tej argumentacji pewnej logiki :).
Ogród bez ogrodu
To, co jest ciekawe z mojej perspektywy to brak jakiegokolwiek zagospodarowania dziedzińca przedszkolnego. Poza kilkoma kranami z wodą nie ma tam po prostu nic. Czy to oznacza, że dzieci nic nie robią tylko cały czas biegają? Niekoniecznie. Przeprowadzono badania, które pokazały, że w tym przedszkolu dzieci częściej grają w gry i zabawy niż w innych przedszkolach, mimo że żadne plansze czy urządzenia ich do tego nie zachęcają.
Historie
Tezuka lubi opowiadać historie. Zarówno na wykładzie, jak i we wspomnianej wcześniej książce „The Yellow Book”, było ich wiele. Na przykład ta o amerykańskim Mikołaju, który utknął w jednym ze świetlików. Dyrektor szkoły chciał zrobić dzieciom niespodziankę i zaprosił „prawdziwego, amerykańskiego Mikołaja”, który miał wejść do każdej sali przez świetlik znajdujący się w dachu. Ale świetliki nie uwzględniały „amerykańskich” rozmiarów i Mikołaj utknął.
Inna historia mówi o dodatkowym budynku, który powstał w pobliżu. Ma on pięć metrów wysokości i aż siedem pięter. W zasadzie to jedna wielka konstrukcja do zabawy. Dzieci mogą wreszcie dotknąć sufitu i poczuć się trochę więksi niż w rzeczywistości.
W przedszkolu jest 300 żarówek i 100 sznureczków, za które trzeba pociągnąć, żeby włączyć światło. Dzieci same decydują, które zaświecić, ale są też uczone, że wychodząc, trzeba za sobą zgasić.
Projektując przedszkole Tezuka Architects napotkało na wiele przeszkód natury urzędniczej. Już po zbudowaniu dyrektor wciąż dostawał skargi z różnych urzędów. Nawet po tym, jak przedszkole zaczęło pojawiać się w prasie branżowej. Dopiero otrzymanie europejskich nagród spowodowało, że przedszkole zostało zaaprobowane, a Yui została uznana za osobę ustanawiającą nowe standardy w projektowaniu architektury przedszkolnej.
Helikopter
Na koniec swojego wykładu na OESS Tezuka powiedział (coś w tym stylu, nie cytuję dosłownie) – dajcie dzieciom więcej swobody, nie krążcie nad nimi jak helikoptery. Dzieci potrzebują spróbować własnych sił, czasem nawet uderzyć się i przewrócić. Tak uczą się życia. Pozwólmy im.
Przedszkole Fuji według pracowni k.
Nie wiem czy jest to najlepsze przedszkole na świecie. Osobiście cieszę się, że w Guzikowie jest mniej niż 40 dzieci, a nie 600. Jako architekt krajobrazu pewnie dodałabym to i owo na podwórku. Ale zachwyca mnie w tym projekcie kilka rzeczy – możliwość wchodzenia na drzewa, otwarte ściany, maleńkie atria i postawa dyrektora, człowieka z wizją, który potrafił postawić na swoim, mimo przeciwności. Takich klientów życzę sobie i moim kolegom po fachu.
Linki
Takaharu Tezuka na konferencji TED w Tokio